Historia jednego kota...
Moderator: Moderator
- Andrzej
- Off-Road
- Posty: 5062
- Rejestracja: poniedziałek, 15 marca 2010, 07:47
- Skąd jesteś: Warszawa
- Wersja Kia Sorento: Kia Sorento I
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2005
- Kolor: niebieski
- Przebieg (km.): 320000
- Inny Samochód: C4 Picasso
- Twoje poprzednie Sorento: 2003r. 2.5 CRDi złoty, manual
2005r. 2.5 CRDi niebieski automat - Has thanked: 77 times
- Been thanked: 217 times
- Kontaktowanie:
Historia jednego kota...
Miejsce - Uher – wieś w Polsce położona w województwie lubelskim, w powiecie chełmskim, w gminie Chełm.
Czas - 5.10.2013r.
Sytuacja - Akcja Pomocy Domu Dziecka w Dubience.
Konwój kilku Sorento z darami .
Rozpoczął się ciepły , słoneczny dzień.
Przed stołówką spotykam Orła.
Cześć - zagaił - widziałeś tego kota ?
Jakiego ?
Tego rudego - wałęsa się tutaj .
Na słowo rudego zapaliły mi się lampki ostrzegawcze się
Gdzie on jest ?
Chodź - pokażę Ci - odpowiada i idziemy w kierunku ogrodu.
Po chwili trzyma w rękach ...
Widziałem jak go tu traktują - zagaił - przed chwilą został skopany a , o ile pamiętam chciałeś rudego kota - zawiesił głos wpatrując się w przepływającą chmurę na niebie ..
Ale jak ja go wezmę.. tyle kilometrów od Warszawy , jeszcze nie mój kot ..
Już rozmawiałem z gospodynią, nie chce go , mówi że to przybłęda , nikt nim się nie opiekuje , nie karmią go , je tylko to co sam zdobędzie ..
Ale...- zacząłem
...o klatkę się nie martw , gospodyni ma jedną niepotrzebną - rzucił na koniec wręczając mi kota
Odstawiam kota , ten śmiga w krzaki..
Myślę o nim cały dzień...
Co jakiś czas widuje go jak przemyka miedzy krzakami , jest nieufny choć reaguje na kici kici.
Joanka mnie namawia żebym brał - jest dokładnie taki sam jak twój Wojtek - mówi.
Jak ja go przywiozę do domu ?
Nie wraca się ze zlotu do domu z kotem.
Siedzimy przy kolacji - widziałem jak psy pogoniły tego rudego kotka - ktoś rzucił półgłosem- ledwo uciekł , nie pożyje długo...
Rano , na śniadaniu pytam - gdzie Pikkolo? - a, poszedł karmić kota , tego rudego ..
Żona Wrony mówi nagle - jeśli Ty go nie weźmiesz to ja go biorę .
Ponieważ będę wracał autem z Joanką pytam się jej co ona myśli na temat podróży z kotem.
Oczywiście, nie ma problemu - mówi - tylko musisz pilnować, żeby nie podrapał mi tapicerki w aucie
Kot jakby rozumiał o czym mowa ..
Rano pakujemy się , znoszę walizki do samochodu i rozglądam się za kotem.
Nie ma go .
Wołam kici kici i chodzę wzdłuż budynków , zaglądam do ogrodu , nie ma.
Widocznie tak miało być.
Silniki odpalone , auta manewrują do wyjazdu gdy w pewnym momencie widzę kątem oka jakiś ruch na polu .
Jest , leży na środku pola , w ziemi , nie wiem czy mu coś jest .
Wołam go , wstaje i idzie w moim kierunku.
Słania się na łapach , coś na nich ma , jakby strupy.
Znajduję małą dziurę w siatce i naprowadzam go głosem na nią .
Po chwili jest już na rękach
a sam przynoszę klatkę która okazała się kuwetą , zamykaną ale bez drzwiczek .
Wkładam kota do środka i robię prowizoryczne drzwi z folii bąbelkowej i taśmy przezroczystej.
Po chwili kuweta ląduje w aucie , słyszę paniczny miałk i drapanie.
Chciałbym już być w domu....
W Chełmie mamy zwiedzać tunele zabytkowej kopalni .
Pytam się bileterki ile to trwa , okazało się że godzinę.
Na pytanie czy mogę zabrać ze sobą kota patrzy na mnie dziwnie , ale pozwala .
Jednak nie biorę go .
Pół godziny krążę po rynku szukając najbardziej zacienionego miejsca.
Znajduję tuż przy samym wejściu do kopalni .
Kot śpi.
Zwiedzamy kopalnię.
Na końcu wychodzę pierwszy i zaglądam do kota .
Nadal śpi , zobaczył mnie i prychnął .
Akurat tak się złożyło, że Joanka miała pilną sprawę do załatwienia tego wieczora a ja też chciałem jak najszybciej już dojechać z kotem więc żegnamy się ze wszystkimi i pędzimy w kierunku Warszawy.
Stoję chwilę pod domem i zastanawiam się jak będzie reakcja .
Po cichu otwieram drzwi , stawiam klatkę na podłodze i jak gdyby nigdy nic wchodzę do kuchni.
Cześć , cześć , jak było ? , fajnie - co tak miauczy ... miauczy ?
Po chwili wszyscy wybiegają na przedpokój i rozcinają taśmę .
Z klatki powoli wygramolił się kot , rudy , taki jak Wojtek , ( kot którego niedawno straciliśmy ) niemal identyczny .
Co się działo później ? Piszczenie , całowanie , głaskanie , ogólna euforia .
Widzę , że kot jest w dobrych rękach
Lecę po resztę walizek , i puszkę , suche , żwirek a także dwie myszki - zabawki.
Kot rzuca się na jedzenie.
Po chwili zauważam , że zawsze jedną łapę trzyma w górze .
Gdy kończy oglądam mu łapy , na każdej ma strupy, jakby poparzone lub od kwasu, przemywam mu mydłem antybakteryjnym.
Na początku był smutny i osowiały
lecz z dnia na dzień stawał się coraz bardziej swobodny i wesoły
Ciągle jeszcze je dużo więcej niż powinien , ale chcę aby nabrał trochę wagi i nie był tak chudy jak na początku.
Oczywiście próbuje polować na parówki ...
ale nie udaje mu się .
W tej chwili zaczyna zachowywać się jak normalny kot , jeszcze chowa się pod łóżko ale już zaczyna spać w nogach i daje się pogłaskać po brzuszku.
Kot który przybył z najmniejszej wioski w Polsce do największego miasta w Polsce , dziwne .
Mam nadzieję , że będzie tu dobrze się czuł.
Jak do tej pory został odrobaczony ..
i zważony ...
oraz wystąpił w sesji zdjęciowej
Wydaje mi się , że ani Orzeł ani Joanka nie będą mieli przeciwko temu, żeby ich ogłosić Ojcem i Matką Chrzestną kota o imieniu Wojtek
Czas - 5.10.2013r.
Sytuacja - Akcja Pomocy Domu Dziecka w Dubience.
Konwój kilku Sorento z darami .
Rozpoczął się ciepły , słoneczny dzień.
Przed stołówką spotykam Orła.
Cześć - zagaił - widziałeś tego kota ?
Jakiego ?
Tego rudego - wałęsa się tutaj .
Na słowo rudego zapaliły mi się lampki ostrzegawcze się
Gdzie on jest ?
Chodź - pokażę Ci - odpowiada i idziemy w kierunku ogrodu.
Po chwili trzyma w rękach ...
Widziałem jak go tu traktują - zagaił - przed chwilą został skopany a , o ile pamiętam chciałeś rudego kota - zawiesił głos wpatrując się w przepływającą chmurę na niebie ..
Ale jak ja go wezmę.. tyle kilometrów od Warszawy , jeszcze nie mój kot ..
Już rozmawiałem z gospodynią, nie chce go , mówi że to przybłęda , nikt nim się nie opiekuje , nie karmią go , je tylko to co sam zdobędzie ..
Ale...- zacząłem
...o klatkę się nie martw , gospodyni ma jedną niepotrzebną - rzucił na koniec wręczając mi kota
Odstawiam kota , ten śmiga w krzaki..
Myślę o nim cały dzień...
Co jakiś czas widuje go jak przemyka miedzy krzakami , jest nieufny choć reaguje na kici kici.
Joanka mnie namawia żebym brał - jest dokładnie taki sam jak twój Wojtek - mówi.
Jak ja go przywiozę do domu ?
Nie wraca się ze zlotu do domu z kotem.
Siedzimy przy kolacji - widziałem jak psy pogoniły tego rudego kotka - ktoś rzucił półgłosem- ledwo uciekł , nie pożyje długo...
Rano , na śniadaniu pytam - gdzie Pikkolo? - a, poszedł karmić kota , tego rudego ..
Żona Wrony mówi nagle - jeśli Ty go nie weźmiesz to ja go biorę .
Ponieważ będę wracał autem z Joanką pytam się jej co ona myśli na temat podróży z kotem.
Oczywiście, nie ma problemu - mówi - tylko musisz pilnować, żeby nie podrapał mi tapicerki w aucie
Kot jakby rozumiał o czym mowa ..
Rano pakujemy się , znoszę walizki do samochodu i rozglądam się za kotem.
Nie ma go .
Wołam kici kici i chodzę wzdłuż budynków , zaglądam do ogrodu , nie ma.
Widocznie tak miało być.
Silniki odpalone , auta manewrują do wyjazdu gdy w pewnym momencie widzę kątem oka jakiś ruch na polu .
Jest , leży na środku pola , w ziemi , nie wiem czy mu coś jest .
Wołam go , wstaje i idzie w moim kierunku.
Słania się na łapach , coś na nich ma , jakby strupy.
Znajduję małą dziurę w siatce i naprowadzam go głosem na nią .
Po chwili jest już na rękach
a sam przynoszę klatkę która okazała się kuwetą , zamykaną ale bez drzwiczek .
Wkładam kota do środka i robię prowizoryczne drzwi z folii bąbelkowej i taśmy przezroczystej.
Po chwili kuweta ląduje w aucie , słyszę paniczny miałk i drapanie.
Chciałbym już być w domu....
W Chełmie mamy zwiedzać tunele zabytkowej kopalni .
Pytam się bileterki ile to trwa , okazało się że godzinę.
Na pytanie czy mogę zabrać ze sobą kota patrzy na mnie dziwnie , ale pozwala .
Jednak nie biorę go .
Pół godziny krążę po rynku szukając najbardziej zacienionego miejsca.
Znajduję tuż przy samym wejściu do kopalni .
Kot śpi.
Zwiedzamy kopalnię.
Na końcu wychodzę pierwszy i zaglądam do kota .
Nadal śpi , zobaczył mnie i prychnął .
Akurat tak się złożyło, że Joanka miała pilną sprawę do załatwienia tego wieczora a ja też chciałem jak najszybciej już dojechać z kotem więc żegnamy się ze wszystkimi i pędzimy w kierunku Warszawy.
Stoję chwilę pod domem i zastanawiam się jak będzie reakcja .
Po cichu otwieram drzwi , stawiam klatkę na podłodze i jak gdyby nigdy nic wchodzę do kuchni.
Cześć , cześć , jak było ? , fajnie - co tak miauczy ... miauczy ?
Po chwili wszyscy wybiegają na przedpokój i rozcinają taśmę .
Z klatki powoli wygramolił się kot , rudy , taki jak Wojtek , ( kot którego niedawno straciliśmy ) niemal identyczny .
Co się działo później ? Piszczenie , całowanie , głaskanie , ogólna euforia .
Widzę , że kot jest w dobrych rękach
Lecę po resztę walizek , i puszkę , suche , żwirek a także dwie myszki - zabawki.
Kot rzuca się na jedzenie.
Po chwili zauważam , że zawsze jedną łapę trzyma w górze .
Gdy kończy oglądam mu łapy , na każdej ma strupy, jakby poparzone lub od kwasu, przemywam mu mydłem antybakteryjnym.
Na początku był smutny i osowiały
lecz z dnia na dzień stawał się coraz bardziej swobodny i wesoły
Ciągle jeszcze je dużo więcej niż powinien , ale chcę aby nabrał trochę wagi i nie był tak chudy jak na początku.
Oczywiście próbuje polować na parówki ...
ale nie udaje mu się .
W tej chwili zaczyna zachowywać się jak normalny kot , jeszcze chowa się pod łóżko ale już zaczyna spać w nogach i daje się pogłaskać po brzuszku.
Kot który przybył z najmniejszej wioski w Polsce do największego miasta w Polsce , dziwne .
Mam nadzieję , że będzie tu dobrze się czuł.
Jak do tej pory został odrobaczony ..
i zważony ...
oraz wystąpił w sesji zdjęciowej
Wydaje mi się , że ani Orzeł ani Joanka nie będą mieli przeciwko temu, żeby ich ogłosić Ojcem i Matką Chrzestną kota o imieniu Wojtek
- krzysiek ardie
- ma VIN w małym palcu
- Posty: 7225
- Wiek: 59
- Rejestracja: sobota, 19 czerwca 2010, 10:39
- Skąd jesteś: Opole
- Silnik: 2.5 CRDi (170KM)
- Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2007
- Kolor: srebrny
- Przebieg (km.): 159000
- Inny Samochód: Daewoo Matiz
- Has thanked: 474 times
- Been thanked: 331 times
- Kontaktowanie:
Re: Historia jednego kota...
Andrzej, super dobry uczynek i w domu nie będzie pusto. Nawet nasza kocica mu się przyglądała fajny
Tylko nie mówcie o nim przypadkiem słoik ;)
Tylko nie mówcie o nim przypadkiem słoik ;)
uczestnik SDA
"Kup Inne Auto" cyt. Sztaba
"Kup Inne Auto" cyt. Sztaba
- stella997
- wiem wszystko
- Posty: 1523
- Wiek: 55
- Rejestracja: niedziela, 18 września 2011, 20:28
- Skąd jesteś: Błonie koło Wawa
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: M/T
- Napęd: 4 WD
- Rok: 2005
- Kolor: czarny
- Przebieg (km.): 160000
- Inny Samochód: 307, Vitara,Sportage
- Been thanked: 6 times
- Kontaktowanie:
Re: Historia jednego kota...
Kocurek bardzo ładny ale się tak zastanawiam że z medycznego punktu widzenia nie ma kąta w oku.
Prezes-Dyktator KSA, SDA,MODY tel alarmowy +48501143779
- orzeł
- MODERATOR
- Posty: 1276
- Wiek: 58
- Rejestracja: środa, 23 stycznia 2013, 22:50
- Skąd jesteś: PIASECZNO
- Silnik: zbłądziłem - mam inny pojazd
- Skrzynia: A/T
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2007
- Kolor: silver
- Inny Samochód: Hyundai Grandeur
- Twoje poprzednie Sorento: 3,5 V6 wersja USA
- Been thanked: 21 times
- Kontaktowanie:
Re: Historia jednego kota...
Tytuł ojca chrzestnego tego ślicznego kocura będzie dla mnie zaszczytem.
ps ostatnie zdjęcie żywcem przeniesione z METRO GOLDING MAYER
ps ostatnie zdjęcie żywcem przeniesione z METRO GOLDING MAYER
Udzielam się w bardzo ograniczonym zakresie.
Wszystkim dogodzić się nie da, ale wszystkich wkurzyć to już żaden problem
Wszystkim dogodzić się nie da, ale wszystkich wkurzyć to już żaden problem
- zimny
- moje konto
- Posty: 187
- Wiek: 39
- Rejestracja: środa, 6 czerwca 2012, 13:20
- Skąd jesteś: Wrocław
- Silnik: 2.5 CRDi (170KM)
- Skrzynia: M/T
- Napęd: 4 WD
- Rok: 2007
- Kolor: Czarny
- Przebieg (km.): 130000
- Inny Samochód: X5 E70 40d
- Kontaktowanie:
Re: Historia jednego kota...
Andrzej, hyle czoła. ;) Aż się łezka w oku kręci jak się to czyta.
Sam mam kota i jestem dość wrażliwy na punkcie zwierzaków więc ogromnie mnie cieszą takie historie. Fajny rudzielec jest.
Bankowo kocur teraz będzie miał lepiej!
Sam mam kota i jestem dość wrażliwy na punkcie zwierzaków więc ogromnie mnie cieszą takie historie. Fajny rudzielec jest.
Bankowo kocur teraz będzie miał lepiej!
- bogdanm
- możesz mi ufać
- Posty: 1429
- Wiek: 65
- Rejestracja: wtorek, 21 czerwca 2011, 21:02
- Skąd jesteś: Wadowice
- Wersja Kia Sorento: Kia Sorento I
- Silnik: 2.5 CRDi (170KM)
- Skrzynia: A/T
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2004
- Kolor: bordowy
- Przebieg (km.): 188000
- Been thanked: 2 times
- Kontaktowanie:
Re: Historia jednego kota...
Piękny kociak i choć jestem zwolennikiem psów gratuluje odwagi.
Ja już nigdy nie zafunduję sobie zwierzaka miałem już dwa ,Tenor jest trzeci i ostatni.
Nie mogę patrzeć jak odchodzą.
Właśnie zrobiłem mu ostatnie badania i potwierdziło się najgorsze a mianowicie choroba Cushinga / nieuleczalna /
Dostał wyrok ; max 1 rok.
Pozostało nam czekać.
Dajcie temu kociakowi dużo radości , niech się ma dobrze bo warto inwestować w swoje pupile.
Pozdrawiam.
Ja już nigdy nie zafunduję sobie zwierzaka miałem już dwa ,Tenor jest trzeci i ostatni.
Nie mogę patrzeć jak odchodzą.
Właśnie zrobiłem mu ostatnie badania i potwierdziło się najgorsze a mianowicie choroba Cushinga / nieuleczalna /
Dostał wyrok ; max 1 rok.
Pozostało nam czekać.
Dajcie temu kociakowi dużo radości , niech się ma dobrze bo warto inwestować w swoje pupile.
Pozdrawiam.
Bodzio
Nic tak zycia nie upiększy jak jeden glębszy
Nic tak zycia nie upiększy jak jeden glębszy
- Joanka
- możesz mi ufać
- Posty: 1137
- Rejestracja: wtorek, 7 czerwca 2011, 21:32
- Skąd jesteś: Warszawa
- Silnik: 2.5 CRDi (170KM)
- Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2005
- Kolor: złoty
- Kontaktowanie:
Re: Historia jednego kota...
Andrzej pisze:Wydaje mi się , że ani Orzeł ani Joanka nie będą mieli przeciwko temu, żeby ich ogłosić Ojcem i Matką Chrzestną kota o imieniu Wojtek
Z wielką przyjemnością ...i widzę że nie myliłam się co do wsparcia Admina w jego decyzji o przygarnięciu Wojtka
Joanka
- Wojtas_vic
- wiem wszystko
- Posty: 3757
- Wiek: 52
- Rejestracja: wtorek, 18 maja 2010, 06:22
- Skąd jesteś: Koszalin
- Silnik: 3.3 V6 (248)LPG
- Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2008
- Kolor: Czarna Perła
- Przebieg (km.): 225000
- Twoje poprzednie Sorento: 2,5 CRDI 2005 A/T
- Kontaktowanie:
Re: Historia jednego kota...
Kotek Wojtek... , co prawda mam kocura Macieja, ale następnego nazwę Andrzej
- Scorpion53
- moja ranga
- Posty: 150
- Rejestracja: piątek, 15 lipca 2011, 11:56
- Skąd jesteś: Warszawa
- Silnik: 2.5 CRDi (170KM)
- Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2008
- Kolor: czarny
- Przebieg (km.): 112000
- Inny Samochód: Kia SORENTO
- Been thanked: 7 times
- Kontaktowanie:
- bogdanm
- możesz mi ufać
- Posty: 1429
- Wiek: 65
- Rejestracja: wtorek, 21 czerwca 2011, 21:02
- Skąd jesteś: Wadowice
- Wersja Kia Sorento: Kia Sorento I
- Silnik: 2.5 CRDi (170KM)
- Skrzynia: A/T
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2004
- Kolor: bordowy
- Przebieg (km.): 188000
- Been thanked: 2 times
- Kontaktowanie:
Re: Historia jednego kota...
Niech się nazywa jak chce , każdy chce żyć.
Wojtkowi tez to się należy
Wojtkowi tez to się należy
Bodzio
Nic tak zycia nie upiększy jak jeden glębszy
Nic tak zycia nie upiększy jak jeden glębszy
-
- dobry jak...
- Posty: 975
- Rejestracja: czwartek, 14 kwietnia 2011, 16:18
- Skąd jesteś: Wałbrzych
- Silnik: zbłądziłem - mam inny pojazd
- Rok: 2014
- Kolor: White
- Inny Samochód: Audi A4
- Kontaktowanie:
Re: Historia jednego kota...
Scorpion53 pisze:A może zamiast Wojtek powinien nazywać się WECK ?
Może Wojtek Weck
"Inteligentni ludzie są często zmuszani do picia, by bezkonfliktowo spędzać czas z idiotami."
-
- teraz jestem
- Posty: 591
- Wiek: 56
- Rejestracja: poniedziałek, 7 marca 2011, 10:36
- Skąd jesteś: Kłodzko
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: M/T
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2005
- Kolor: czarny
- Przebieg (km.): 90
- Inny Samochód: hyundai ix 35
- Been thanked: 5 times
- Kontaktowanie:
Re: Historia jednego kota...
Też kocham koty.... mamy razem z żoną 10 (słownie dziesięć) pupili różnych ras. Nawet kiedyś taki czarny (bo lubię czarne koty) występował na zdjęciach na portalu przy okazji jakiejś naprawy Sorento. Koty mają swoje charaktery i są indywidualistami. Bardzo to u nich lubię....
------JK, 2,5 CRDI 4x4 2005r
- bogdanm
- możesz mi ufać
- Posty: 1429
- Wiek: 65
- Rejestracja: wtorek, 21 czerwca 2011, 21:02
- Skąd jesteś: Wadowice
- Wersja Kia Sorento: Kia Sorento I
- Silnik: 2.5 CRDi (170KM)
- Skrzynia: A/T
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2004
- Kolor: bordowy
- Przebieg (km.): 188000
- Been thanked: 2 times
- Kontaktowanie:
Re: Historia jednego kota...
To piękna rodzinka , ogarniasz to wszystko ?
Bodzio
Nic tak zycia nie upiększy jak jeden glębszy
Nic tak zycia nie upiększy jak jeden glębszy
-
- teraz jestem
- Posty: 591
- Wiek: 56
- Rejestracja: poniedziałek, 7 marca 2011, 10:36
- Skąd jesteś: Kłodzko
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: M/T
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2005
- Kolor: czarny
- Przebieg (km.): 90
- Inny Samochód: hyundai ix 35
- Been thanked: 5 times
- Kontaktowanie:
Re: Historia jednego kota...
Dajemy radę razem z żoną. Wieczory są piękne, gdy zwierzyna przychodzi i tuli się przed snem do człowieka i mruczy tak, że telewizor musi głośniej grać....
------JK, 2,5 CRDI 4x4 2005r
- marcelo8
- ASSISTANCE
- Posty: 647
- Wiek: 48
- Rejestracja: środa, 10 marca 2010, 22:41
- Skąd jesteś: Kielce
- Silnik: zbłądziłem - mam inny pojazd
- Rok: W PLANACH
- Kontaktowanie:
Re: Historia jednego kota...
No! jedzonko jest podane pod pyszczek to śpi się dzień cały. W takim tempie odbudowy masy to jeszcze ze dwa tygodnie a później na fitness....
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości