Polski Klub Kia Sorento

Powodzenia !!!

Jakieś wieści z wyprawy ??

Od czasu do czasu wrzucam zdjęcia na FB . Słabo jest z internetem , nie mówiąc już poza Unią.
Ogólnie , straciliśmy kilkanaście godzin w Rumunii w korku na Transfogarskiej , mało tego , mgła utrudniała ruch w każdą stronę . Postanowiliśmy nadrobić i po 14 godzinach jazdy dotarliśmy poprzez Rumunię , Bułgarię ,Serbię do słonecznej Macedonii . Autostrady płatne 1 euro co kilkadziesiąt kilometrów , w sumie 6 razy . Teraz jesteśmy nad Jeziorem Ochrydzkim w Macedonii i nareszcie pluskamy się w ciepłej wodzie . Z ciekawostek , na ostatniej granicy w Polsce zatankowaliśmy paliwo takie , że mało co nie dojechaliśmy do celu . Moje auto miało dwie awarie , na szczęście takie , które dało się naprawić na postoju ( nad jedną siedziałem do drugiej w nocy , podczas gdy inni wypoczywali ...lub pili )
Teraz jest ok . Pozostaniemy nad tym jeziorem jeszcze że dwa dni.

Wyprawa z przygodami , ktoś opisywał że paliwo na wyjazdowych stacjach w Polsce jest tragiczne . Opiszesz te awarie ? Powodzenia w wyprawie .

Na tej miotle ktoś do was doleciał .

Kurcze zazdroszczę. Za rok muszę się podłączyć do jakiegoś konwoju :P

Wyprawa się przedłuża . Awaria koła w jednym z aut w górach Durmitoru ( urwane cztery, z pięciu, szpilki koła) zmusiła nas do niezamierzonego postoju tuż przed granicą z Bośnią . Auto na lawecie musiało wrócić 150 km do jedynego serwisu , który ogarnia te rzeczy .
Musieliśmy się też rozdzielić , Dwa auta poleciały na Chorwację , w kierunku domu, a my ze Stellą czekamy na werdykt i jeśli będzie pozytywny to czeka nas jazda ciurkiem przez 4 granice .

Tym razem to nie ja . Ja byłem grzeczny


Tutaj zdjęcie jak urwały się pierwsze dwie , dwie pozostałe odpadły tuż po wyjechaniu z gór .... na szczęście.
Na lawetę czekaliśmy trzy godziny . Auto stało na jednej śrubie . Ubezpieczyciel Link4 wypiął się , mimo pełnego AC , OC ,NW. Laweciarz chciał wjechać na lawetę i pyta się mnie , D to do przodu ???? . Zabrałem mu kluczyki i sam wjechałem . Skorpion pojechał z lawetą , tak więc jak na razie to jesteśmy rozdzieleni na trzy grupy , z czego jedna jest w drodze do Polski , Scorpion gdzieś 150 km od nas , a my, że Stellą 15 kilometrów od granicy w Czarnogórze w Pluzinie . Przygód co nie miara

No ale jak znam życie i haczyki firm ubezpieczeniowych to polisa w Link4, nie obejmuje Albanii i dupa zbita.

No...były dzikie zwierzęta..
Nocowaliśmy w domkach , w górach Durmitoru.
Nie chciało mi się jeszcze spać , więc wyszedłem pochodzić . Zrobiłem może z pięć kroków , gdy usłyszałem narastający , gardłowy warkot .
W dwie sekundy wpadłem do domku Stelli , bo był najbliżej .... Moje wyjaśnienia przyjął ze zrozumieniem , kręcąc kółka na czole gdy się odwróciłem .
Rano , w miejscu skąd dochodził warkot , stał piękny biały koń....
Ale z tego co mi wiadomo konie nie warczą.....


Do tej pory nikt mi nie wierzy...

Admin pisze:Wyprawa się przedłuża . Awaria koła w jednym z aut w górach Durmitoru ( urwane cztery, z pięciu, szpilki koła)

No to dla potomnych powiedz nam, czego nie należy z autem robić, żeby nie pourywać szpilek?

Np. Nie do... amy kół na chama ?

Niedokręcenie przynosi taki sam efekt.