"Wyprawa" motocyklowa - MoroccOOFF 2015

Moderator: Moderator

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
remi
awansowałem na
awansowałem na
Posty: 61
Wiek: 45
Rejestracja: poniedziałek, 21 października 2013, 13:36
Skąd jesteś: Bartoszyce
Silnik: 2.5 CRDi (170KM)
Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
Napęd: 4 WD AUTO
Rok: 2004
Kolor: green
Przebieg (km.): 146000
Inny Samochód: Yamaha XT660R
Kontaktowanie:

Re: "Wyprawa" motocyklowa - MoroccOOFF 2015

#31 Postautor: remi » wtorek, 7 kwietnia 2015, 22:06

Wstajemy o 6.30. Wyjątkowo wcześnie. Ogarniamy się bardzo sprawnie. Mam jeszcze czas żeby wspiąć się na wydmę i zrobić trochę zdjęć. Pogoda jest kiepska, nie pada ale światła brak.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Jedziemy w stronę fortu i ujścia rzeki. Mniej więcej tam umówiliśmy się z miejscowymi na śniadanie. Nie widać ich więc szalejemy na plaży, robimy zdjęcia.

Obrazek
Obrazek

Po jakimś czasie pojawiają się rybacy, zaspali. Rozpalają szybko ognisko. Ja w tym czasie wspinam się na górę żeby zobaczyć fort i poszukać zasięgu w komórce. Fort jest mocno zniszczony. W czasach świetności pewnie było tu sporo wojska. Pozostały mury i jeden budynek w środku a reszta to gruzy. Widok z góry jest piękny i powoli zaczyna przebijać się słoneczko.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Rybacy mieszkają w bardzo prowizorycznych domkach. Wyglądają jak szałasy z resztek blach, materiałów i wszystkiego co wyrzucił ocean.

Obrazek
Obrazek

Telefon łapie zasięg więc wysyłam smsa że wszystko ok. Robię zdjęcia i powoli idę na dół, pachnie już pieczonymi rybami. Niestety na śniadanie już nie dostaliśmy pysznej cebuli i pomidorów ale za to ryby były bardziej mięsiste. Najedzeni zaczynamy zastanawiać się na dalszą drogą. Mamy dwie opcje, jechać plażą do następnej miejscowości gdzie jest łagodny wyjazd lub jechać korytem rzeki . Jazda plażą jest dużo łatwiejsza ale zbliża się przypływ i przede wszystkim nie po drodze. Droga korytem rzeki dużo trudniejsza ale za to krótsza. Wybieramy krótszą. Na początku jedzie się łatwo, szybko.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Trzeba uważać na koleiny czego nie robię. Zaliczam spektakularną glebę przy dużej prędkości ale nic się mi się nie stało. Widoki są niesamowite. Otaczają nas wydmy przesypujące się przez skały. Im kanion węższy tym droga staje się trudniejsza. Woda robi się coraz głębsza i pojawiają się odcinki z wielkimi głazami. Jednak pokonujemy ją bez większych problemów. Transalp 700 zostaje trochę z tyłu ale tak samo dojeżdża do szutrówki na brzegu rzeki.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Jedziemy trochę szutrami, trochę hamadą a potem odcinkiem gliniastej drogi poprzecinanej wyrwami wypłukanymi przez wodę. Trzeba uważać ale jedzie się świetnie. Ostatnie kilometry przed asfaltem to już łatwe szybkie szutry wzdłuż słupów linii elektrycznej. Przed wjazdem na drogę N1 smarujemy łańcuchy. Do miasta Tan Tan mamy około 50km. Mijamy miejsca, które doskonale pamiętam z wyprawy w 2012 roku jakbym był tam wczoraj. Szczególnie jedno w którym wlewaliśmy paliwo i zrobiliśmy to zdjęcie:
Obrazek
W Tan Tan tankujemy motocykle i robimy zakupy. Postanawiamy szybko uciekać od oceanu bo mamy dosyć wilgoci i chłodu. Jedziemy asfaltem, w kasku mam muzykę i świetny humor. Motocykl prowadzi się nareszcie jak powinien. Widoki chociaż asfaltowe ciągle są super. Krajobraz się zmienia z pięknego na piękny.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Z asfaltu wjeżdżamy na szutry, ładne, szybkie ale niestety w złym kierunku.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Nawigacja Ernesta zaczyna się gubić a on zatrzymuje motocykl. Ja staję nie widząc go w lusterku ale niestety reszta leci dalej. Czekamy dłuższy czas ale nikt nie wraca, kiedy mam już po nich jechać wraca Gucio a potem reszta. Wracamy, jedziemy, stajemy i znowu wracamy. Jednym słowem błądzimy.

Obrazek
Obrazek

Deszcze zniszczyły stare drogi i powstały nowe, które nie pokrywają się z nawigacją. W końcu udaje się znaleźć dobrą drogę. Kierujemy się w stronę gór a trasa prowadzi wzdłuż wyschniętego strumienia, miejscami jest nim poprzerywana. Wzgórza porośnięte są fioletowymi kwiatami. Jest pięknie.

Obrazek

Dzień dobiega końca więc rozglądamy się za noclegiem. Znajdujemy miejsce nad niewyschniętą częścią strumienia.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Jest chłodno więc szybko rozstawiamy namioty i rozpalamy ognisko. Siedzimy przy nim trochę ale bez alkoholu towarzystwo szybko chowa się w namiotach. Suszę buty i zamykam jako ostatni imprezę.
http://pozytywniedoprzodu.blogspot.com

Awatar użytkownika
BOG&JOHNYV
ASSISTANCE
ASSISTANCE
Posty: 819
Wiek: 58
Rejestracja: środa, 1 maja 2013, 21:54
Skąd jesteś: KRAKÓW
Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
Skrzynia: M/T
Napęd: 4 WD
Rok: 2004
Kolor: srebrny
Przebieg (km.): 178000
Inny Samochód: Ford Mondeo II
Been thanked: 1 time
Kontaktowanie:

Re: "Wyprawa" motocyklowa - MoroccOOFF 2015

#32 Postautor: BOG&JOHNYV » wtorek, 7 kwietnia 2015, 22:13

Super . O widokach już nie wspomnę. Zazdroszczę

Awatar użytkownika
remi
awansowałem na
awansowałem na
Posty: 61
Wiek: 45
Rejestracja: poniedziałek, 21 października 2013, 13:36
Skąd jesteś: Bartoszyce
Silnik: 2.5 CRDi (170KM)
Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
Napęd: 4 WD AUTO
Rok: 2004
Kolor: green
Przebieg (km.): 146000
Inny Samochód: Yamaha XT660R
Kontaktowanie:

Re: "Wyprawa" motocyklowa - MoroccOOFF 2015

#33 Postautor: remi » niedziela, 19 kwietnia 2015, 21:49

Tam gdzie nie ma już dróg…


Wstajemy po 6. Kilka herbatek, pakowanie sprzętu i ruszamy.
Obrazek

Obrazek

Jedziemy między wzgórzami kamienistą drogą. Co prawda to nie asfalt ani nawet szuter ale jest wyraźnie wyjeżdżona i nie mamy problemu z określeniem kierunku. Niestety kiedy zjeżdżamy z gór droga zaczyna się rozwidlać na dziesiątki mniejszych.
Obrazek

Jedziemy równiną pośród pasm skalistych wzniesień przypominających wydmy. Pokonujemy jedynie małe wzniesienia ale ich wysokość wystarcza żeby się pogubić. Rozjeżdżamy się i Ernest zostaje gdzieś w tyle. Wracam po niego ale kamienista hamada pocięta śladami samochodów nie ułatwia zadania. Każdy kierunek, każda droga wygląda tak samo, nie mam nawet pewności skąd przyjechaliśmy. Jesteśmy na totalnym odludziu bez zasięgu w telefonach. Na szczęście po kilkunastu minutach znajduję Ernesta. Został z tyłu żeby zrobić zdjęcia a ostatni z jadących oczywiście nie pilnował lusterek.

Obrazek
Obrazek

Dalej jedziemy razem i już bardzo się pilnujemy. Droga zaczyna zanikać i zmienia się w coś w rodzaju śladu samochodu. Jedzie się jeszcze łatwo chociaż miejscami są do pokonania koryta strumieni. Czasem ktoś się wywali, trzeba pomóc podnieść ciężki motocykl.

Obrazek
Obrazek
Obrazek


Mimo wszystko jest świetnie. Widoki rekompensują wszelkie niedogodności. Mi najbardziej podoba się świadomość że w końcu jesteśmy na prawdziwym pustkowiu. Do najbliższej małej miejscowości jest w prostej linii kilkadziesiąt kilometrów. Brak zasięgu, brak słupów i linii wysokiego napięcia, całkowity brak śladów cywilizacji.

Obrazek
Obrazek
Obrazek


Droga to już nawet nie ślady po samochodzie tylko jakaś ścieżka wydeptana przez wielbłądy albo osły. Zaczyna się hardcore… Przedzieramy się przez skały, koryta strumieni i kolczaste krzaki. Kilka razy jestem pewny że zaliczę totalną glebę i tylko odkręcenie gazu i zaciśnięcie dłoni na kierownicy jakoś ratuje mnie z opresji. W końcu nawet ta ośla ścieżka staje się niewyraźna. Nie mamy pojęcia dokąd jechać. Zaglądam ukradkiem w Ernesta nawigację i widzę że nie ma tam żadnej drogi. Po prostu jedziemy przed siebie w ustalonym kierunku wytyczając nowy ślad. Bardzo mi się to podoba i widzę że Ernestowi też. Czujemy przygodę chociaż jest nie jest lekko. Zdecydowanie trudniej jest cięższym motocyklom bo często zawisają na dużych skałach, dla nich ta przygoda nie jest chyba przyjemna. Postanawiamy jednak zawrócić do najbliższej drogi widniejącej na nawigacji. Szkoda ale i tak wytyczyliśmy jakiś nowy ślad na mapie. Od reszty ekipy słychać lekką niecierpliwość. Pojawiają się komentarze że tylko tracimy czas na błądzenie po tych kamieniach i że przecież trzeba jeszcze zobaczyć coś innego w Maroku, coś ciekawszego. Poniekąd doskonale to rozumiem ale o dziwo to błądzenie daje mi ogromną radochę. Jestem całkowicie wyluzowany, bez ciśnienia na to że muszę coś zobaczyć. Każdą chwilę traktuję jak przygodę i delektuje się każdym widokiem bo każdy jest dla mnie nowy i wyjątkowy.

Obrazek
Obrazek

Znajdujemy w końcu wyraźną drogę. Szutrowa, z mnóstwem mniejszych i większych kamieni. Na jednym z nich nasza pechowa Yamaha Tenere łapie znowu kapcia. Zmieniamy dętkę. Niektórzy wykorzystują ten czas na relaks.

Obrazek
Obrazek

Oddaję tym razem swoją zapasową dętkę i jedziemy dalej. Droga jest łatwa i w miarę szybka co powoduje że szybko tracimy ze sobą kontakt wzrokowy a dokładniej tracą go z nami wszyscy z przodu. Honda Africa Twin Grześka łapie kapcia w przednim kole. Zostajemy we troje, Grzesiek, Ernest i ja. Nie mamy już zapasowej dętki ani kompresora. Reszta ekipy już do nas nie wróciła, nie wiem właściwie czemu. Na szczęście mam awaryjną malutką pompkę rowerową a Ernest zestaw łatek do dętek ale oczywiście „na dnie kufra”. Trzeba rozpakować cały motocykl żeby się do tego dostać. Nie spieszymy się więc z rozbieraniem koła z nadzieją że jeszcze może po nas wrócą. Niestety, musimy radzić sobie sami.

Obrazek
Obrazek
Obrazek


Grzesiek wkłada sklejoną przez siebie dętkę i jedziemy dalej. Po kilkunastu kilometrach znowu kapeć. Prawdopodobnie Grześ źle przykleił łatkę. Zaczynamy wszystko od nowa i tym razem osobiście przyklejam łatę w tym samym miejscu. Robi się późno ale i tak nie odpuszczam zrobienia kilku zdjęć.
Obrazek

Dostaję smsa że reszta ekipy czeka kilkadziesiąt kilometrów dalej w dużym mieście na stacji benzynowej, z zapytaniem czy wszystko ok i czy sobie poradzimy. Jedziemy do nich.
Obrazek

Do miasta docieramy już po zmierzchu i najpierw robimy zakupy a potem jedziemy na stację benzynową. Na miejscu reszta ekipy siedzi przy stolikach w barze. Ustalili między sobą że będą na tej stacji nocować pod śpiworami bo jest już za późno na szukanie noclegu na dziko. Bardzo mi się to nie podoba. Nie lubię spać w takich miejscach, nie potrafiłbym spokojnie spać. Spoglądam na Ernesta i już wiem że myśli podobnie. Praktycznie bez słów decydujemy że jednak pojedziemy za miasto. Z nami oczywiście jedzie Grzesio, dołącza również Gucio. Umawiamy się z chłopakami na 6,30 i ruszamy za miasto. Odjeżdżamy kilkanaście kilometrów, miało być więcej żeby był rano większy zapas czasu ale jesteśmy zmęczeni. Do tego Yamaha Ernesta traci światła. Przepaliła się żarówka. Zjeżdżamy niezbyt daleko od drogi i rozbijamy namioty. Zaczyna wiać wiatr ale mimo to zmęczony szybko zasypiam.
http://pozytywniedoprzodu.blogspot.com

Awatar użytkownika
remi
awansowałem na
awansowałem na
Posty: 61
Wiek: 45
Rejestracja: poniedziałek, 21 października 2013, 13:36
Skąd jesteś: Bartoszyce
Silnik: 2.5 CRDi (170KM)
Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
Napęd: 4 WD AUTO
Rok: 2004
Kolor: green
Przebieg (km.): 146000
Inny Samochód: Yamaha XT660R
Kontaktowanie:

Re: "Wyprawa" motocyklowa - MoroccOOFF 2015

#34 Postautor: remi » sobota, 2 maja 2015, 20:07

Zapraszam na krótki film z jazdy po wydmach. Jest pustynny klimat i udało mi się chyba zachować dynamikę.
Miłego oglądania :)
link do filmu bo w żaden sposób nie mogłem wstawić odnośnika bezpośrednio :(
https://www.youtube.com/watch?v=yb7YX-uC9ZA


Reszta relacji na blogu

http://pozytywniedoprzodu.blogspot.com/

Chyba że są zainteresowani dalszą częścią to mogę i tutaj dodać :)
http://pozytywniedoprzodu.blogspot.com

Awatar użytkownika
Admin
Główny
Główny
Posty: 8992
Rejestracja: środa, 3 marca 2010, 23:22
Skąd jesteś: Warszawa
Wersja Kia Sorento: Kia Sorento I
Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
Napęd: 4 WD AUTO
Rok: 2005
Kolor: Niebieski
Twoje poprzednie Sorento: 2.5 CRDI (140KM) 2003EX M/T Złoty
Has thanked: 2 times
Been thanked: 48 times
Kontaktowanie:

Re: "Wyprawa" motocyklowa - MoroccOOFF 2015

#35 Postautor: Admin » sobota, 2 maja 2015, 20:16

Tak , bardzo prosimy o relację tutaj :)

aby wstawić film bezpośrednio na forum należy usunąć jedną literkę z linku :

https://www.youtube.com/watch?v=yb7YX-uC9ZA

z https: usuwamy literkę "s"

Kia Sorento EX 2.5 CRDI 2003r. złoty, manual Obrazek
Kia Sorento EX 2.5 CRDI 2005r. niebieski, automat tiptronic Obrazek

Obrazek

Awatar użytkownika
lopunia
możesz mi ufać
możesz mi ufać
Posty: 1115
Wiek: 47
Rejestracja: środa, 10 lipca 2013, 16:15
Skąd jesteś: Łódź
Silnik: zbłądziłem - mam inny pojazd
Skrzynia: A/T
Napęd: AWD
Rok: 2009
Kolor: Srebny
Przebieg (km.): 98000
Inny Samochód: SUZUKI GV II
Twoje poprzednie Sorento: Srebrny ZŁOMEK 2.5 CRDI AT
Has thanked: 50 times
Been thanked: 17 times
Kontaktowanie:

Re: "Wyprawa" motocyklowa - MoroccOOFF 2015

#36 Postautor: lopunia » piątek, 8 stycznia 2016, 14:47

Super! Bardzo "fajnie" się czyta i ogląda!

Gratuluję pasji i blogu.

Życzę zrealizowania planu NORWEGIA i czekam na relację.
pozdrawiam
Piotrek


"Człowiek całe życie się uczy a głupi umiera"

Awatar użytkownika
remi
awansowałem na
awansowałem na
Posty: 61
Wiek: 45
Rejestracja: poniedziałek, 21 października 2013, 13:36
Skąd jesteś: Bartoszyce
Silnik: 2.5 CRDi (170KM)
Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
Napęd: 4 WD AUTO
Rok: 2004
Kolor: green
Przebieg (km.): 146000
Inny Samochód: Yamaha XT660R
Kontaktowanie:

Re: "Wyprawa" motocyklowa - MoroccOOFF 2015

#37 Postautor: remi » sobota, 9 stycznia 2016, 20:26

lopunia pisze:Super! Bardzo "fajnie" się czyta i ogląda!

Gratuluję pasji i blogu.

Życzę zrealizowania planu NORWEGIA i czekam na relację.

Dziękuję bardzo. Miło że ktoś zagląda na bloga :)

Mam nadzieję że nic mi nie popsuje planu na ten rok. Obiecuję że klubowa flaga załopocze tym razem nad Nordkapp.

Obrazek
http://pozytywniedoprzodu.blogspot.com


Wróć do „TURYSTYKA I WYPRAWY”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 61 gości