Zauważyłem ostatnio, że jak odpalę zimny silnik i odkręcę wlew oleju, to wali dymem(parą?) jak z parowozu. No może przesadzam, ale dmucha dosyć intensywnie. W miarę rozgrzewania silnika zjawisko ustępuje. Można by pomyśleć, to zatkana odma. Tylko co? Jak się rozgrzewa, to się odtyka?
Mam jeszcze innego potencjalnego podejrzanego. Ten zaworek odmy w lewej pokrywie. Czy to możliwe, żeby się zacinał? Co więcej, zauważyłem, że pod korkiem oleju skrapla się jakby...woda?Znalazłem też powiązanie tej przypadłości z moją dyżurną zagwozdką. Dymienie ma ścisły związek ze stukaniem, jakie słyszę na wolnych obrotach. Stukanie jest dokładnie w takt wyrzutu dymu oraz ustępuje wraz z ustąpieniem dymienia. Czy to możliwe, że ów zaworek stuka i doprowadza mnie do szewskiej pasji?
Teraz trochę teorii drutowania. Czy mogę tymczasowo zrobić bajpas odmy? Chodzi mi po głowie przewiercenie korka oleju i dołożenie dodatkowego wężyka odprowadzającego ciśnienie spod pokrywy do dolotu. Mam tylko obawy, czy nie za bardzo będzie tam chlapało olejem, przez co zostanie wpompowany do układu dolotowego.
Oczywiście temat doprowadzę do porządku. Niestety obecnie czasu na wywalenie kolektora dolotowego brak, a bez tego nie dostanę się do odmy.
