REPORTAŻ Z II ZLOTU SORENTO
: wtorek, 9 marca 2010, 21:54
Na II Zlot zjechało 12 samochodów w których przybyło 27 osób .
I wbrew naszym obawom pogoda dopisała przez cały weekend , było słonecznie , wręcz upalnie .
Ja na Zlot dojechałem po 19 i impreza oraz "zapoznawanie" się już trwało .
Suto zastawione stoły , alkohole do wyboru do koloru , nawet większość musiałem zabrać ze sobą z przeznaczeniem na III Zlot ponieważ nic nie mogło przebić marcelowskiej " księżycówki" . A co to była za księżycówka ? Coś niesamowitego , już sama butla robiła nieziemskie wrażenie , a zawartość to kwintesencja mocy i dobrego smaku.Nieodłączne w takich sytuacjach ognisko paliło się w wielkiej misie na czterech nogach , widok niesamowity . Nasza Pani gospodyni tak się przejeła organizacją imprezy ,że słaniała sie na nogach , a jak przyjechał Adimo rozpłakała się na moim ramieniu próbując przywitać się ze wszystkimi , co okazało sie niestety za trudne dla niej . Stan ten utrzymał się do dnia następnego , po prostu była tak pijana , że rozpatrzenie jakiejkolwiek reklamacji , np na zimno w pokoju graniczyło z cudem. Dlatego bez żalu wszyscy opuściliśmy kwatery i przenieśliśmy się do hotelu , który okazał się tak rewelacyjny ,że ustanowił standard dla przyszłych imprez tego rodzaju.
Korbowa Koliba
Na drugi dzień zaczęły się prawdziwe atrakcje . Konwój 12 samochodów przejeżdżający przez miasto robił na ludziach wrażenie i mimo dużych trudności z utrzymaniem go na całej trasie marcelo zrobił to fantastycznie .
Zatrzymywał ruch na ulicach , służył za przewodnika ( większość osób miała CB Radia )już dwie ulice wcześniej mówił gdzie skręca , wszystko było bezbłędne .
Zwiedziliśmy zamek w Chęcinach , nie zabrakło oczywiście obowiązkowego ustawiania samochodów w rządku co zawsze sprawia na gapiach duże wrażenie , a wszystko odbywa się perfekcyjnie jak byśmy ćwiczyli to parę lat.
Później były trasy terenowe . To jest to co tygrysy lubią najbardziej .
Zdradziecka góra , którą niektórzy pokonali na raz , niektórzy na dwa razy , jak ja , a niektórym zabrakło odwagi ( twierdzili, że to ja tak zryłem ziemie ,że bali się o swoje podwozia
Na koniec przyjechał "zły rolnik " na traktorze i rozgonił całe towarzystwo twierdząc ,że to jego góra i nic nie może zasiać , bo co chwila ktoś mu rozjeżdża pole quadami , crosami i terenówkami . Facet nie wie jaką ma cenną ziemię:)
Ruszamy dalej do następnej atrakcji.
Tym razem była to rzeczka , która okazała się głębsza niż myśleliśmy , ale nasze kijanki jak wielkie żaby poczuły się jak w swoim żywiole i wszyscy przejechali bez problemu , choć wyglądało to przerażająco , szczególnie dla naszych żon ,jak i mężów dla niektórych, bo my mieliśmy uśmiechy od ucha do ucha.Marcelo jedynie stracił w wodorostach tablice rejestracyjne , które jak wiem już się odnalazły w stanie wskazującym na wielokrotne przejechanie.
Wieczorem wspaniała kolacja , spanie w luksusowych warunkach i odpoczynek przed następnym dniem .
Nie odbyło się bez małego incydentu , mianowicie Adimo w nocy stracił antenę od CB Radia z profesjonalnie uciętym kablem przy samej szybie. Złodziej się nic nie bał
Szybki wypad na stację benzynową uzupełnił wyposażenie.
Rano po obfitym śniadaniu , nie do przejedzenia jak twierdził kierownik hotelu i to się zgadzało, pojechaliśmy tym razem na dalsze zwiedzanie okolicznych atrakcji . Nie zawiedliśmy się . Pałac , błądzenie w labiryncie podziemi oraz ogród z najprawdziwszymi bizonami robił niezapomniane wrażenie .
Dziękuję marcelo8 , drugi zlot okazał się nawet lepszy od pierwszego ( nabraliśmy już doświadczenia) i jeśli ta tendencja się utrzyma to nie wyobrażam sobie jak będzie wyglądał III Zlot.
To oczywiście nie oddaje pełnego obrazu naszego spotkania , ale potwierdziło się to ,że warto jeździć na zloty ponieważ jest to coś niepowtarzalnego i na długo pozostaje w pamięci .
Do następnego razu ....
Admin
I wbrew naszym obawom pogoda dopisała przez cały weekend , było słonecznie , wręcz upalnie .
Ja na Zlot dojechałem po 19 i impreza oraz "zapoznawanie" się już trwało .
Suto zastawione stoły , alkohole do wyboru do koloru , nawet większość musiałem zabrać ze sobą z przeznaczeniem na III Zlot ponieważ nic nie mogło przebić marcelowskiej " księżycówki" . A co to była za księżycówka ? Coś niesamowitego , już sama butla robiła nieziemskie wrażenie , a zawartość to kwintesencja mocy i dobrego smaku.Nieodłączne w takich sytuacjach ognisko paliło się w wielkiej misie na czterech nogach , widok niesamowity . Nasza Pani gospodyni tak się przejeła organizacją imprezy ,że słaniała sie na nogach , a jak przyjechał Adimo rozpłakała się na moim ramieniu próbując przywitać się ze wszystkimi , co okazało sie niestety za trudne dla niej . Stan ten utrzymał się do dnia następnego , po prostu była tak pijana , że rozpatrzenie jakiejkolwiek reklamacji , np na zimno w pokoju graniczyło z cudem. Dlatego bez żalu wszyscy opuściliśmy kwatery i przenieśliśmy się do hotelu , który okazał się tak rewelacyjny ,że ustanowił standard dla przyszłych imprez tego rodzaju.
Korbowa Koliba
Na drugi dzień zaczęły się prawdziwe atrakcje . Konwój 12 samochodów przejeżdżający przez miasto robił na ludziach wrażenie i mimo dużych trudności z utrzymaniem go na całej trasie marcelo zrobił to fantastycznie .
Zatrzymywał ruch na ulicach , służył za przewodnika ( większość osób miała CB Radia )już dwie ulice wcześniej mówił gdzie skręca , wszystko było bezbłędne .
Zwiedziliśmy zamek w Chęcinach , nie zabrakło oczywiście obowiązkowego ustawiania samochodów w rządku co zawsze sprawia na gapiach duże wrażenie , a wszystko odbywa się perfekcyjnie jak byśmy ćwiczyli to parę lat.
Później były trasy terenowe . To jest to co tygrysy lubią najbardziej .
Zdradziecka góra , którą niektórzy pokonali na raz , niektórzy na dwa razy , jak ja , a niektórym zabrakło odwagi ( twierdzili, że to ja tak zryłem ziemie ,że bali się o swoje podwozia
Na koniec przyjechał "zły rolnik " na traktorze i rozgonił całe towarzystwo twierdząc ,że to jego góra i nic nie może zasiać , bo co chwila ktoś mu rozjeżdża pole quadami , crosami i terenówkami . Facet nie wie jaką ma cenną ziemię:)
Ruszamy dalej do następnej atrakcji.
Tym razem była to rzeczka , która okazała się głębsza niż myśleliśmy , ale nasze kijanki jak wielkie żaby poczuły się jak w swoim żywiole i wszyscy przejechali bez problemu , choć wyglądało to przerażająco , szczególnie dla naszych żon ,jak i mężów dla niektórych, bo my mieliśmy uśmiechy od ucha do ucha.Marcelo jedynie stracił w wodorostach tablice rejestracyjne , które jak wiem już się odnalazły w stanie wskazującym na wielokrotne przejechanie.
Wieczorem wspaniała kolacja , spanie w luksusowych warunkach i odpoczynek przed następnym dniem .
Nie odbyło się bez małego incydentu , mianowicie Adimo w nocy stracił antenę od CB Radia z profesjonalnie uciętym kablem przy samej szybie. Złodziej się nic nie bał
Szybki wypad na stację benzynową uzupełnił wyposażenie.
Rano po obfitym śniadaniu , nie do przejedzenia jak twierdził kierownik hotelu i to się zgadzało, pojechaliśmy tym razem na dalsze zwiedzanie okolicznych atrakcji . Nie zawiedliśmy się . Pałac , błądzenie w labiryncie podziemi oraz ogród z najprawdziwszymi bizonami robił niezapomniane wrażenie .
Dziękuję marcelo8 , drugi zlot okazał się nawet lepszy od pierwszego ( nabraliśmy już doświadczenia) i jeśli ta tendencja się utrzyma to nie wyobrażam sobie jak będzie wyglądał III Zlot.
To oczywiście nie oddaje pełnego obrazu naszego spotkania , ale potwierdziło się to ,że warto jeździć na zloty ponieważ jest to coś niepowtarzalnego i na długo pozostaje w pamięci .
Do następnego razu ....
Admin